fbpx

Preceptor

Mój plan nauki hiszpańskiego od zera do B2. Case study

Język hiszpański. Robię eksperyment. Bez laboratorium i testowania na zwierzętach, bez próby kontrolnej i grupy reprezentatywnej, więc to żaden eksperyment naukowy. Taki zwykły językowy, na sobie. Postanowiłam wrócić do nauki języka po ośmiu latach przerwy, w których języka nie używałam.

Hiszpański – jak to było kiedyś

Zacznijmy od konkretów z przeszłości. Wracam do nauki hiszpańskiego, którego uczyłam się samodzielnie przez kilka miesięcy w 2011/2012 roku. Zaczęłam w drugiej połowie listopada codziennie korzystając z książki „Język hiszpański. 15 minut każdego dnia”. Tej pozycji już nie ma na rynku, nie była idealna ani bezbłędna. Nie wybierałam jej godzinami, po prostu poszłam do Empiku i kupiłam samouczek.

Oprócz tego korzystałam z książki do gramatyki hiszpańskiej wyd. Edgard i programu do zapamiętywania słówek Anki. Codziennie po trochu się uczyłam, aż samouczek się skończył, a wtedy kupiłam kolejny „Duży kurs języka hiszpańskiego” prowadzący od poziomu A1-B1. Pierwsze rozdziały były dla mnie powtórką, potem zaczynało się robić trudniej. Kupiłam też sobie Repetytorium gramatyczno-leksykalne A2-B1 wyd. Edgard i tak mi zeszło do czerwca.

Nauka z kursem

W lipcu poszłam na miesięczny kurs języka w Empik School na poziomie B1. W grupie były 4 osoby, spokojnie dawałam radę. To był mój pierwszy kontakt z drugą osobą po hiszpańsku. Byłam ogromnie z siebie dumna. Nie byłam studentką idealną oczywiście, więc ominęłam kilka(naście)? zajęć, a były one od poniedziałku do piątku i trwały ok. 2,5 godziny. Korzystaliśmy z podręcznika Prisma B1.

Za to w październiku zdecydowałam się na semestralny kurs na poziomie B1-B2 prowadzony przez Wenezuelczyka, który wcale nie mówił po polsku. Była to świetna oferta programu AIESEC University. Kurs kosztował 50 zł, nie byłam na wszystkich zajęciach i stopniowo przestawałam się uczyć, aż całkiem porzuciłam hiszpański.

Roczna nauka w sumie kosztowała mnie kilka stówek (głównie za sprawą kursu z Empiku) i dużo własnego czasu, ale udało mi się dotrzeć na poziom B1, czyli średniozaawansowany.

W tym czasie oglądałam też mnóstwo seriali hiszpańskojęzycznych, częściowo po polsku, hiszpańsku i angielsku. Obejrzałam El Internado i El Barco, a także kilka filmów.

Hiszpański – przerwa

Przez następne kilka lat nie ruszałam hiszpańskiego, ani nie miałam z nim kontaktu. Od czasu do czasu obejrzałam jakiś film z napisami, ale nauki nie ruszałam.

Skupiłam się na innych językach, głównie angielskim i szwedzkim, trochę niemieckim. Hiszpański poszedł w odstawkę. Nie miałam za bardzo do niego chęci ani czasu, studiowałam równocześnie dwa kierunki na dwóch uczelniach, potem dwa na tej samej. Oprócz tego pracowałam 7 dni w tygodniu. Trochę miałam dość, więc wcale nie jestem na siebie zła o porzucenie tego języka.

Znów hiszpański!

W czerwcu 2020 zdałam certyfikat B2 ze szwedzkiego i zdecydowałam, że chcę zrobić sobie przerwę od języków germańskich. Hiszpański nadal mnie pociągał i fascynował, więc postanowiłam go sobie przypomnieć. Drugim powodem jest faktyczna chęć sprawdzenia w jakim czasie wrócę na poziom sprzed 8 lat.

Oczywiście to wcale nie oznacza, że od razu od lipca siadłam do podręczników. Był pomysł, ale gorzej z energią do jego wykonania. Pomalutku i po troszku wracałam do nauki, ale zdecydowanie nie było to na poważnie.

Powrót do nauki – poziom po 8 latach

Zrobiłam kilka darmowych testów online na różnych stronach i mniej więcej wyszedł mi poziom A2. Piszę mniej więcej ponieważ wyniki wcale nie były równe. Zdecydowanie najlepiej szło mi słuchanie, tutaj testy szacowały moje umiejętności na poziom B1+/B2, czyli praktycznie się nie zmieniły przez te wszystkie lata.

Z drugiej strony moja znajomość gramatyki spadła do marnego A1/A2, co miało ogromny wpływ na moje umiejętności mówienia i pisania. Słownictwo pasywne również miałam dość duże, określane na około B1, ale to aktywne zdecydowanie bliżej było A1.

Podsumowując: całkiem nieźle rozumiałam teksty i nagrania, jednak brakowało mi języka w gębie.

Hiszpański – podejście pierwsze

Nie korzystam z tych samych książek, co w 2012 roku. Przede wszystkim dlatego, że część jest wypełniona, a części już nie mam. Nie lubię trzymać zapisanych podręczników, a także nie boję się pisać po książkach. Wszystkie moje podręczniki i ćwiczeniówki są popisane. W końcu po to je kupuję. Jeśli chcę pisać na kartce lub na komputerze, to kupuję wersję elektroniczną (o ile jest dostępna).

Początkowo powtarzałam podstawy korzystając z Duolingo, trochę oglądałam serial Pełne morze na Netflixie (z polskimi napisami) i trochę korzystałam z okazji, że pracowałam w szkole językowej, gdzie miałam dostęp do różnych podręczników.

Jednak w październiku 2020 nastąpiło kolejne zamknięcie szkół i wszyscy pracowaliśmy wyłącznie online, co oznaczało, że pozostał mi jedynie nieograniczony dostęp do podręczników anglojęzycznych. Z tego powodu zdecydowałam się kupić własne książki.

Książki podejście pierwsze

Zdecydowałam się na książki polskich wydawnictw, mianowicie:

  • Nuevo Español de pe a pa A1-A2, wyd. Wagros
  • Hiszpański. Słownictwo tematyczne w ćwiczeniach A1-B1, wyd. Wagros
  • Gramatyka języka hiszpańskiego A1-B1, wyd. Draco
  • Nuevo Español de pe a pa B1-B2, wyd. Wagros

Całość kosztowała mnie 216 zł i od października leżała na moim regale. Trochę robiłam z pierwszej części podręcznika (A1-A2), jednak wcale mnie on nie zachwycił. Przerobiłam pierwszy poziom „Gramatyki…”, czyli A1 (29 rozdziałów), do połowy listopada i potem zajęłam się pracą.

I tak zeszło mi do połowy marca 2021, kiedy w końcu stwierdziłam, że muszę zabrać się za naukę na poważnie, a nie tak sobie odkładać, przeczekiwać, obiecywać i bimbać z dnia na dzień.

Hiszpański – podejście drugie

W połowie marca 2021 zdecydowałam się na zajęcia indywidualne raz w tygodniu, żeby mieć nad sobą bata. Chciałam też ćwiczyć mówienie, gramatykę i pisanie, a jest to zdecydowanie łatwiejsze z drugą osobą. No, może nie gramatyka, chociaż lektor przydaje się żeby rozwiać wątpliwości i odpowiedzieć na pytania. Albo podpowiedzieć sposób na zapamiętanie miliona końcówek.

Korzystają z okazji kupiłam sobie dwie lektury uproszczone po hiszpańsku. Tak, ja też uwielbiam kolekcjonować książki do nauki języków. Wszelakich.

  • Roja es la nieve A1-A2, wyd. Edgard
  • Empezar de nuevo A2-B1, wyd. Edgard

Obie razem kosztowały mnie 35 zł, więc całkiem tanio. Pierwszą książkę przeczytałam dość szybko, nie miałam żadnych problemów ze zrozumieniem. W tej książce są też zadania na gramatykę i te okazały się już trudniejsze.

Szło całkiem-całkiem, chociaż nadal tempo nie było zbyt zawrotne. Ogromnym plusem były cotygodniowe zajęcia, dzięki którym musiałam coś zrobić, ale nadal nie było to moje tempo, czyli zdecydowanie górowało lenistwo. A może raczej wybór pracy zamiast nauki.

Hiszpański – podejście trzecie

Do trzech razy sztuka, prawda? W czerwcu skończyłam współpracę z ostatnią szkołą językową i stałam się swoją jedyną szefową. W związku z tym do swoich obowiązków dołożyłam naukę hiszpańskiego.

Na początku czerwca wzięłam się za porządki w Anki i skasowałam moje dotychczasowe talie z hiszpańskiego. Zamiast nich stworzyłam nowe talie do nauki aktywnej i do nauki pasywnej. Następnie utworzyłam trzecią do nauki gramatyki, a ostatecznie usunęłam naukę pasywną. Moja pasywa znajomość słownictwa zdecydowanie góruje nad aktywną, więc zdecydowałam się utworzyć talię do aktywnego tłumaczenia całych zdań, a nie tylko samych wyrazów.

Na poważnie wzięłam się za ćwiczenie gramatyki i słownictwa z zakupionych wcześniej książek, ale dopiero od lipca weszłam na wyższe obroty.

Italki

Jak już wspominałam, największe problemy miałam z mówieniem i pisaniem, więc na początku lipca postanowiłam zabrać się za nie na poważnie i wykupiłam spotkania na italki. Jest to platforma, na której można znaleźć native speakerów, którzy prowadzą zajęcia językowe. Głównie skupiają się na konwersacjach, chociaż można również znaleźć oferty od profesjonalnych nauczycieli.

Skupiłam się na wyszukiwaniu młodych osób, z którymi po prostu mogłabym pogadać przez 30 min za 2-5 dolarów. Nie jest to wcale trudne, więc rezerwowałam trzy takie spotkania tygodniowo, zazwyczaj z trzema różnymi osobami o różnych narodowościach. Dzięki temu mogłam posłuchać zupełnie innych akcentów i poznać trochę życie w krajach latynoskich.

Dzięki tym spotkaniom coś się we mnie odblokowało i zamiast dukać po jednym wyrazie wreszcie zaczęłam po prostu mówić. Oczywiście nadal robię masę błędów i muszę się zastanawiać albo ograniczać, to i tak widzę wielkie postępy.

>> Italki mnie nie sponsoruje, powyższy link jest linkiem afiliacyjnym. Jeśli za jego pomocą zarejestrujesz się w serwisie, dostaniesz $10 do wykorzystania na lekcje, więc możesz przyoszczędzić i przy okazji mnie wspomóc.

Codziennik

Dokładnie 28 czerwca zdecydowałam, że od teraz moja nauka jest docelowo na pół etatu. Chciałam spędzać około 20 godzin tygodniowo z językiem, ale nawet osiągnięcie 12 godzin uważałam za sukces. Codziennie zapisywałam co i jak długo robiłam. Czasem było to ponad 200 minut, a czasem mniej niż 15.

W ten czas wliczałam wszystko, czyli oczywiście podręczniki, samouczki, repetytoria i aplikacje, ale także podcasty, Netlixa i Youtube’a. Od tamtej pory zaczęłam też oglądać Netflixa wyłącznie z hiszpańskimi napisami, a Youtube’a bez napisów.

W ciągu pierwszego miesiąca spędziłam łącznie 3206 minut na nauce, czyli trochę ponad 53 godziny, zdecydowanie brakowało mi dużo do pół etatu, ale i tak był to ogromny sukces.

Kolejne książki

Udało mi się pokonać książki z poprzedniej paczki, tzn. słownictwo i gramatykę. Podręcznik Nuevo español… zdecydowałam się porzucić, bo nauka z nim była mordęgą, ale to akurat temat na cały artykuł.

Pod koniec lipca 2021 zaszalałam i kupiłam 15 książek do samodzielnej nauki hiszpańskiego:

  • Wielki zbiór ćwiczeń z języka hiszpańskiego, wyd. Edgard
  • Wielka gramatyka języka hiszpańskiego, wyd. Edgard
  • Hiszpański Testy gramatyczno-leksykalne poziom A1-A2, wyd. Edgard
  • Hiszpański kryminał z ćwiczeniami Arsénico en la tinta A2-B1, wyd. Edgard
  • Duża gramatyka hiszpańska z ćwiczeniami A1-A2-B1, wyd. Pons
  • Hiszpański z kluczem 250 zagadek językowych A1-B2, wyd. Pons
  • La mar de palabras A2-B2, wyd. Wagros
  • Język hiszpański. Rozmawiaj na każdy temat, wyd. Wagros
  • Hiszpański. Jak mówić i pisać bez problemów, wyd. Wagros
  • El mundo hispano. Teksty z ćwiczeniami A2-B2, wyd. Wagros
  • Gramática de uso del español A1-B2, wyd. Nowela
  • Hiszpańska gramatyka inaczej, wyd. Preston Publishing
  • Hiszpański w tłumaczeniach. Gramatyka 1, wyd. Preston Publishing
  • Hiszpański w tłumaczeniach Słownictwo Część 1, wyd. Preston Publishing
  • Hiszpański w tłumaczeniach Słownictwo Część 2, wyd. Preston Publishing

Część z nich doczeka się samodzielnych recenzji tutaj na blogu, inne będę opisywać w grupach. Niektóre zawiodły mnie już od samego otwarcia, bo niestety opis na stronie wydawnictwa (a nawet na okładce) jest mylący, a nie można podejrzeć wnętrza. Swoją drogą to bardzo wredny zabieg, od którego już na szczęście coraz więcej wydawnictwo odchodzi.

Jak widać kupiłam książki, które również są dla mnie zbyt łatwe, ale zrobiłam to z premedytacją. Chciałam sprawdzić czy i jakie mam braki na niskich poziomach, a do tego bardzo dobrze sprawdziły się Testy… A1-A2 oraz Gramatyka w tłumaczeniach 1. Przerobienie wszystkich 50 testów zajęło mi 5 godzin i uświadomiłam sobie, że leży u mnie tryb rozkazujący. Za to dzięki Gramatyce wyeliminowałam literówki i błędnie postawione akcenty, obecnie jestem w połowie książki, ale szacuję, że całość zajmie mi 5-7 godzin nauki.

Hiszpański – co dalej?

Jak widać ten proces zdecydowanie nie jest jeszcze zakończony. Pod koniec lipca 2021 zdecydowanie jestem na poziomie B1 i uważam, że byłabym w stanie zdać egzamin certyfikujący na tym poziomie. Jednak nie przestaję się uczyć i chciałabym dokończyć przynajmniej 8 kolejnych książek do końca sierpnia oraz nadal utrzymywać założenie nauki na pół etatu.

Ten artykuł oczywiście będzie aktualizowany, bo historia jeszcze się nie skończyła.

Czytaj dalej

Już teraz czekając na kolejną część możesz poczytać inne moje artykuły o nauce:

Chcesz zdać egzamin?

Zajrzyj poniżej!

Wpadnij na moje social media!