Dyscyplina czy motywacja? Kara czy nagroda? Nauka czy lenistwo? Tak właściwie, to wszystko! Jednak to właśnie dyscyplina sprawia, że powtarzamy słówka nawet w momentach, gdy naprawdę nie chce nam się tego robić. Skoro to takie proste, to jak stać się zdyscyplinowanym? Można się tego nauczyć!
Dyscyplina – co to takiego?
Dyscyplina to nie to samo, co motywacja. W obydwu przypadkach rezultat powinien być ten sam, ale przyczyny są różne.
Jeśli czekasz na motywację do nauki, to czekasz aż będzie Ci się chciało uczyć i dopiero wtedy zaczniesz. Jeśli jesteś zdyscyplinowana, to zaczynasz się uczyć i masz nadzieję, że wtedy zacznie Ci się chcieć to robić.
Motywacja jest piękna, pożądana i przydatna, w końcu pisałam już o niej kilka razy, ale nie jest idealna. Są momenty, gdy naprawdę tej motywacji brakuje, każdemu. Przestaje się chcieć. I wtedy masz dwie możliwości – poddać się i nie robić albo i tak się uczyć.
Właśnie dlatego dobrze jest wypracować sobie samodyscyplinę. Oczywiście łatwiej powiedzieć niż zrobić, dlatego właśnie w tym artykule znajdziesz cztery kroki, które Cię w tym wspomogą. Oraz oprócz tego kilka pomocniczych wskazówek.
Dyscyplina to nie silna wola
Zacznijmy od teorii. Każdy z nas ma silną wolę i każdy z nas z niej korzysta. Przecież w innym wypadku nie wstawalibyśmy do pracy przed wschodem słońca. Bo to strasznie trudne! (Czy Wy też tak bardzo nie lubicie wstawać przed wschodem? Ja nie cierpię…)
Niestety nasza silna wolna może się wyczerpać. Jeśli w ciągu dnia musisz mieć w sobie dużo samozaparcia i zmuszać się do wielu rzeczy, to potem trudniej jest zmusić się do nauki.
Właśnie dlatego wszystkie te aspekty są ze sobą połączone. Nie wystarczy motywacja ani silna wola i dyscyplina. Potrzebne jest wszystko równocześnie żeby uczyć się systematycznie i efektywnie, skutecznie i, zazwyczaj, z przyjemnością.
Jak to osiągnąć?
Krok 1 do dyscypliny. Zacznij powoli
Pamiętasz mój artykuł o małych krokach? Jeśli jeszcze go nie znasz, to zachęcam Cię do lektury. Nie zaczynaj z grubej rury, tworząc sobie skomplikowane plany i listy zadań.
To dopiero początek tworzenia samodyscypliny co do nauki języka, więc powoli i pomału. Przecież samochodem też nie ruszasz od razu z trójki, tylko musisz wrzucić pierwszy bieg.
Dyscyplina to małe cele
Wyznacz małe cele i podejmuj małe kroki. Samodyscypliny można się nauczyć! W przypadku nauki języka dobrze jest zacząć od celu: mam kontakt z językiem każdego dnia. Jest to najprostszy cel, bo nie definiuje konkretnie, co masz zrobić. Za to codzienny kontakt z językiem, którego się uczysz jest podstawą.
Gdy codzienny kontakt stanie się prosty, łatwy i przyjemny, to możesz zacząć podnosić poprzeczkę. Może teraz codzienne powtarzanie słówek?
Dyscyplina to zmiana nastawienia
Dużo zależy od Twojej głowy i nastawienia do nauki. Wiem, że to brzmi głupio, ale naprawdę sami mamy bardzo duży wpływ na naszą motywację i dyscyplinę.
Zamiast mówić „próbuję nauczyć się języka”, mów „pracuję nad znajomością języka każdego dnia”. W ten sposób zmieniasz swoje nastawienie do nauki i pokazujesz też innym, kim jesteś. Nie udajesz, nie przegrywasz i się nie poddajesz. Codziennie pracujesz nad swoimi umiejętnościami.
Krok 2 do dyscypliny. Ćwicz codziennie
To moje ciągłe powtarzanie słów codziennie i każdego dnia nie jest przypadkowe. Dyscyplinę trzeba właśnie tak często ćwiczyć, ciągle aż wejdzie w nawyk.
Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Właśnie dlatego zaczynamy od małych kroków! Nie zmieniaj zupełnie swojego życia od razu, tylko wprowadź jedną małą rzecz, którą będziesz robić codziennie.
Dyscyplina to przypominajki
Za to żeby nie zapomnieć stwórz swoje własne przypominajki. Mogą one działać na kilka sposobów.
Pierwszy z nich to zwykłe alarmy w telefonie albo zegarku. W moim przypadku bardzo dobrze sprawdzały się wibracje zegarka przypominające mi o zbieraniu się do łóżka. W zeszłym roku szkolnym pierwsze zajęcia prowadziłam już o 7 rano, więc alarm o 21.45 działał cuda. Pamiętaj, że nie możesz ignorować alarmu, nie możesz tego odkładać ani przesuwać. Alarm=działanie.
Drugi sposób, który sprawdza się w moim przypadku to aplikacja monitorująca nawyki. Ja korzystam z Repeat Habit, bo mogę sobie w niej ustawić notyfikacje o określonej godzinie i zaznaczać, co już zrobiłam. W podobny sposób działa mnóstwo innych aplikacji, więc znajdź taką, która Ci odpowiada.
Trzeci sposób to tzw. wyzwalacze. Polegają na bardzo prostej rzeczy, trzeba „doczepić” nową czynność to tej, którą już wykonujesz regularnie. W moim przypadku jest to powtarzanie słówek w Anki. Robię to codziennie wieczorem, zaraz po wejściu do łóżka. Wiem, że nie jest to idealna pora na korzystanie z telefonu, ale w żaden sposób nie utrudnia mi to zasypiania.
Możesz też stworzyć przypominajki w postaci kolorowej kartki na biurku czy lodówce albo pulpicie komputera. Wszystko zależy od Twoich dotychczasowych zwyczajów.
Krok 3 do dyscypliny. Stwórz wyzwania
Nie spoczywaj na laurach, ale ćwicz silną wolę i dyscyplinę bezustannie. Po pewnym czasie pierwszy mały krok i mały cel wejdą Ci w nawyk i staną się bezproblemowe. To najwyższy czas na wrzucenie kolejnego biegu!
Kontynuuj z coraz trudniejszymi zadaniami, podnosząc poprzeczkę tylko trochę – na tyle żebyś czuła różnicę, ale żeby zadanie nadal Cię nie przytłaczało. Nie jest to łatwe do określenia, więc musisz poeksperymentować i samodzielnie sprawdzić, co najbardziej Ci odpowiada.
Pomyśl o nauce języka jak o przygotowaniu do przebiegnięcia maratonu. Jeśli dopiero zaczynasz naukę, to w tym przykładzie dopiero powoli wstajesz z kanapy. Przecież nie zaczniesz od razu biegać po kilkanaście kilometrów! Właśnie dlatego nie oczekuj, że od razu będziesz płynnie mówić i rozumieć autentyczne materiały.
Z drugiej strony jeśli podejdziesz do sprawy rozsądnie i najpierw zaczniesz robić długie spacery, czyli przykładowo codziennie słuchać podcastów, to z czasem ta czynność będzie przychodzić Ci z łatwością. To dobry moment na zwiększenie stopnia trudności.
Krok 4 do dyscypliny. Ułatw sobie życie
Uwielbiamy ułatwiać sobie życie, chodzić na skróty i znajdować łatwiejsze sposoby. Identycznie jest z nauką języka! A przynajmniej możesz sobie tej nauki nie utrudniać poprzez własną demotywację (to jest głupie, po co się tego uczyć), brak snu (bo najlepiej zakuwa się zaraz przed egzaminem) albo nieodpowiednie nastawienie (przecież jeszcze kiedyś zdążę to nadrobić, najpierw serial).
Zadbaj o siebie, swoje ciało i samopoczucie, a nauka będzie przychodzić Ci dużo łatwiej i przyjemniej.
Dyscyplina to czas na odpoczynek
Mózg i ciało potrzebuje odpoczynku, a zwłaszcza snu. Nie warto go zaniedbywać, bo cierpi na tym również nasza silna wola i zdolność zapamiętywania.
Nie oczekuj, że będziesz cyborgiem, który wykonuje wszystkie polecenia z listy bez zająknięcia. Ustal priorytety i pogódź się z tym, że nie jesteś komputerem. Nie zaniedbuj snu i przerw od pracy, rób sobie wakacje i wolne weekendy.
W ten sposób rośnie Twoja motywacja, ale trochę cierpi dyscyplina. Właśnie dlatego tak ważne jest rozpoczęcie od małych kroków, które możesz wykonywać nawet na urlopie. Czynności krótkie, które nie zajmują więcej niż 15 minut naprawdę warto wykonywać codziennie. Te dłuższe zdecydowanie możesz odpuścić. Ale tylko na wakacjach!
Dyscyplina to system nagród i kar
Uwielbiamy nagrody i boimy się kar. Wykorzystaj to w swojej nauce dyscypliny i stwórz odpowiedni system.
Nagrody i kary muszą być proporcjonalne do zadania, w innym przypadku zaczną Cię demotywować. Niestety nie mogę Ci powiedzieć jaką nagrodę i karę powinnaś sobie wyznaczyć, to zdecydowanie zbyt indywidualna sprawa żeby móc o tym przeczytać w artykule skierowanym do wszystkich.
Mogę Ci za to opowiedzieć o moim systemie. Uczę się języka szwedzkiego, mam lekcje online co wtorek. Dostaję słówka do nauczenia i pracę domową, na której zrobienie mam tydzień. Czasem nie zdążę. Wtedy moją karą jest nadrobienie wszystkiego przed kolejną lekcją. Nie pozwalam sobie na większe zaległości.
Ustanowiłam sobie też nagrodę za naukę. Ponieważ powróciłam do szwedzkiego na początku stycznia 2019 roku to właśnie niedawno minął rok od mojej systematycznej nauki. W ramach nagrody pojechałam na cztery dni na Islandię. W czerwcu planuję podejść do egzaminu Swedex B2, a w wakacje udać się na kolejną wyprawę do Skandynawii. O ile będzie mnie na to stać 🙂
Edit sierpień 2020: Swedex B2 zdałam bezproblemowo, a do Szwecji z wiadomych względów (koronawirus) wybrać się na razie nie mogę… Więc czekam i odkładam kasę na dłuższą wyprawę!