Uczysz się już kilku języków? A może dopiero chcesz zacząć naukę? Dobrze trafiłaś! Ten artykuł pomogłyście mi napisać Wy same, dzieląc się swoimi historiami w nauce kilku języków na raz. Udowadniacie, że jest to możliwe zarówno w przypadku wyjazdu za granicę, rozpoczęcia już w szkole, pracy samodzielnej i przy wsparciu przyjaciółki, ekspresowo od zera oraz powoli przez lata. Bardzo Wam za to dziękuję!
W skrócie – dla zabieganych
- Zanim zaczniesz się uczyć musisz zastanowić się jakich języków chcesz się uczyć i na jakich poziomach.
- Jeśli jesteś już w trakcie nauki kilku języków, to nie zapomnij o ustaleniu priorytetów.
- Decyzja, który język jest najważniejszy powinna mieć duży wpływ na ułożenie planu nauki.
- Możesz uczyć się języków oddzielnie, poświęcając im osobno czas. Albo możesz ćwiczyć je równocześnie.
- Wioletta, Monika, Kasia i Marlena podzieliły się swoimi historiami w nauce kilku języków na raz. Może Cię zainspirują?
Zanim zaczniesz się uczyć
Jeśli jeszcze nie zaczęłaś uczyć się kilku języków na raz, to nadal stoisz przed wyborem. Najczęściej rozważana kwestia to, którego języka zacząć się uczyć. Zaraz po niej pojawia się pytanie – czy można uczyć się dwóch języków na tym samym poziomie?
Odmienne czy podobne języki?
Lepiej uczyć się odmiennych, czy podobnych języków? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, bo można znaleźć wady i zalety obydwu rozwiązań.
Gdy uczysz się odmiennych języków, czyli takich pochodzących z różnych rodzin, to nie powinny się one mylić. Z drugiej strony budowa języka i panujące zasady gramatyczne mogą być na tyle odmienne, że absolutnie nic nie będzie się pokrywało. A to oznacza, że uczysz się zupełnie różnych systemów równocześnie.
W przypadku nauki języków podobnych ryzykujesz pomylenie z poplątaniem. Owszem, będą identyczne słówka i reguły gramatyczne, ale znajdziesz też tzw. fałszywych przyjaciół, czyli słowa podobne tylko pozornie. Jak przykładowo słowo pozor, które w czeskim, słowackim i chorwackim oznacza… uwaga. Można się na nich nieźle przejechać.
Ten sam czy różny poziom równocześnie?
Nie warto zaczynać równoczesnej nauki dwóch języków od zera. Idealna sytuacja to nauka języków na różnych poziomach, chociażby angielskiego na B2, a hiszpańskiego na A2. Dlaczego?
Dzięki temu zawsze czujesz się pewniej w jednym z nich i możesz się nim trochę posiłkować, zwłaszcza angielskim. Najwięcej źródeł do nauki języka w internecie znajdziesz właśnie w wersji anglojęzycznej. Oprócz tego nauka na różnych poziomach oznacza naukę różnych zagadnień, przez co istnieje mniejsze prawdopodobieństwo, że zacznie Ci się wszystko mieszać.
Jak to zrobić?
A co w przypadku, gdy już jesteś w trakcie równoczesnej nauki kilku języków i powoli zaczynasz się w tym wszystkim gubić? Czujesz, że zaniedbujesz język albo nie robisz postępów?
Ustalenie priorytetów
Musisz ustalić, który język jest dla Ciebie obecnie najważniejszy. Na którym najbardziej Ci zależy? Do czego dążysz?
Dlaczego drugi i kolejny język jest mniej ważny? Ile czasu jesteś w stanie poświęcić na każdy z nich? Co w sytuacji, gdy masz lenia? Albo coś Ci wyskoczyło i nie zdążysz zrobić wszystkiego?
Postaraj się odpowiedzieć sobie na te pytania zanim znajdziesz się w takiej sytuacji. Sama bardzo dobrze to znam, bo obowiązków mam więcej niż czasu.
Moim obecnym priorytetem jest szwedzki i dążę do zdania certyfikatu B2 w czerwcu. Angielski jest obecnie mniej ważny, ale używam go codziennie i chciałabym zdać certyfikat C2 w przeciągu najbliższych pięciu lat. Niemiecki zaniedbuję, ale nadal rozumiem go na poziomie B1. Robię to świadomie, bo aktualnie nie sprawia mi on przyjemności. Po zdaniu certyfikatu ze szwedzkiego planuję powrót do hiszpańskiego i docelowo certyfikat. Po co? Bo lubię 🙂
Ułożenie planów nauki
W przypadku nauki kilku języków na raz plan nauki musi wyglądać nieco inaczej, o ile nie masz wolnych kilku godzin dziennie na naukę. Pamiętaj o priorytetach i celach do osiągnięcia.
Zastanów się w jaki sposób będziesz uczyć się tego najważniejszego języka i ile czasu chcesz mu poświęcić, a ile możesz przeznaczyć na pozostałe.
Nauka kilku języków równocześnie oznacza wyrzeczenia, kombinowanie i upychanie nauki, gdzie się da.
Nauka języków osobno…
Jedna z metod nauki języków to traktowanie ich jako osobne twory i uczenie się ich oddzielnie. W ten sposób unikasz przeplatania się języków i każdemu poświęcasz 100% uwagi w określonym czasie.
Aby ułatwić separację możesz korzystać z różnych kolorów, zeszytów, segregatorów, a nawet aplikacji.
czy na raz?
Możesz rozważyć też drugą stronę medalu, czyli naukę wszystkiego na raz. Dzięki temu możesz powtarzać wiadomości z „mocniejszego” języka, ucząc się tego „słabszego”.
Wracając do przykładu z angielskim i hiszpańskim, zamiast tłumaczyć słówka z hiszpańskiego na polski, tłumacz je na angielski. Stosuję tą metodę korzystając z Netflixa – audio jest po angielsku, a napisy po szwedzki. Albo na odwrót, jeśli jest taka możliwość (niestety rzadko).
Posiłkując się angielskim znajdziesz dużo więcej aplikacji, stron i kanałów w mediach społecznościowych, które ułatwiają naukę pozostałych języków. Polski rynek jest dużo mniejszy, więc trudniej jest znaleźć dobre źrodła nauki przykładowo węgierskiego z tłumaczeniem na polski.
Wasze doświadczenia
Poprosiłam Was o doświadczenia związane z nauką kilku języków i napisałyście mi swoje historie (wielkie dzięki dziewczyny!). Może zainspirują innych do nauki, bo naprawdę da się to zrobić, a tu macie dowody!
Wioletta pisze:
Półtora roku temu przeprowadziłam się do Norwegii. Jakieś 5 lat temu, przez rok uczyłam się j. norweskiego w Polsce na kursie – poziom A2. Po przyjeździe tutaj nie pamiętałam zbyt wiele ale zapisałam się na kurs i w tej chwili jestem już na poziomie B2, zdałam egzamin państwowy. Oczywiście kontynuuję naukę.
Na początku bardzo zależało mi, żeby uczyć się w grupie na poziomie A2 więc sama musiałam przypomnieć sobie większość zagadnień. Wertowałam więc podręcznik i książki do gramatyki. W ciągu 3 miesięcy udało mi się zdać egzamin na B1. Na kursie skupiałam się głownie na tematach, które przerabialiśmy z lektorem. Nie robiłam specjalnie nic ponad to.
Po zdaniu egzaminu postanowiłam zmienić kurs na bardziej intensywny – 4x w tyg, na uniwersytecie. Polegał głównie na czytaniu tekstów, poszerzaniu słownictwa, pracy w grupach, dyskusjach. Raz w tyg, dodatkowo, można było uczestniczyć w zajęciach z gramatyki i w zajęciach z fonetyki. Kilka razy w tyg. dostępne było również lydlab – labolatorium językowe, gdzie można było korzystać z ćwiczeń że słuchania na różnych poziomach.
Udało mi się w ciągu 3,5 miesiąca osiągnąć poziom B2. Ale to wymagało sporo pracy. Opierałam się głównie na pracy z lektorami. Zadań do zrobienia było sporo także nie robiłam specjalnie niczego dodatkowo. Słuchałam podkastow dojeżdżając na kurs i rozmawialam jak najwięcej po norwesku.
Zdecydowanie łatwiej jest uczyć się języka w kraju, w którym wszyscy się nim posługują, chociaż jeśli zna się angielski to też nie jest łatwo bo tutaj wszyscy świetnie po angielsku mówią i jeśli masz kłopot z wysłowieniem się po norwesku od razu przechodzą na angielski. To akurat specjalnie nie pomaga. 🙂 W czwartek zaczynam kurs na poziomie C1. Tym razem 2x w tyg.
Monika pisze:
Czuję się trochę weteranką w tym temacie, bo już za czasów szkolnych (w gimnazjum) miałam jednocześnie trzy języki obce – angielski, francuski i włoski. Wspominam to z wielką przyjemnością – jako nastolatka miałam znacznie bardziej chłonny umysł, i chociaż myliły mi się czasem wyrażenia z grupy romańskiej, to jednak zdecydowanie w przyjemniejszej atmosferze poznawałam języki w szkole niż później na studiach. I całkiem nieźle zdałam maturę rozszerzoną z angielskiego i z włoskiego.
Trzy lata temu zaczęłam uczyć angielskiego innych, jednocześnie chodząc na lektorat z węgierskiego i przygotowując się do podejścia do rozszerzonej matury z francuskiego – tutaj nic mi się jeszcze nie myliło, aż do momentu rozpoczęcia drugich studiów – kombinacji 3 filologii. Angielski spelling zaczął mi się mylić z francuskim, więc popełniałam okropne błędy, a na portugalskim mówiłam tylko po włosku, bo nie umiałam się przestawić. Pracując dodatkowo, nie miałam czasu na spokojne opanowanie materiału, więc z tego doświadczenia wyciągnęłam tylko lekcję, by nie rzucać się na głęboką wodę.
Aby miało to jakiś wniosek – pewnie, że się da. Ale przy mniej wymagającej pracy niż nauczycielska i przy dodatkowej dobie na spokojną naukę.
Kasia pisze:
Znam język angielski i niemiecki. Przed certyfikatem B2 na studiach po fitnessie spotykaliśmy się razem z koleżanką i odpytywałyśmy ze słówek z maturalnego repetytorium. Pomogło, bo była motywacja, żeby choć trochę do tego przysiąść i się nie wygłupić, no i znacznie łatwiej uczyć się 2 języka, bo ma się doświadczenie z pierwszego, choć im wcześniej się zacznie tym lepiej, gdyby więcej przyjemnej nauki niemieckiego jak angielskiego efekt byłby lepszy.
Marlena pisze:
Ja znam angielski,francuski i hiszpański. Teraz biorę się za portugalski. Angielski klasycznie w szkole od podstawówki, francuski od zera przez 3 lata liceum i zdana matura. Wybrałam studia nauczycielskie angielski plus francuski w Kolegium Nauczycielskim. W międzyczasie zaczęłam się uczyć sama hiszpańskiego, znalazłam świetnego nauczyciela i zdałam certyfikat na B1, teraz przygotowuje się do B2. Największym problemem była interferencja między francuskim i hiszpańskim. Podobnie robiłam kalki struktur z francuskiego, które w hiszpańskim są całkiem inne. A portugalski to chyba mój najdłużej wyczekiwany język. Podoba mi się jego brzmienie. Obecnie nie zauważyłam większych problemów, ale też nie zaczęłam bardziej skomplikowanych zagadnień
Twoja kolej
Podziel się swoją historią w komentarzach!